piątek, 6 listopada 2015

Smycz.

W pewnej chwili w nastoletnim móżdżku, przechodzącego okres buntu pojawia się myśl, że gdy przekroczysz osiemnasty rok życia nagle wszystko jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki się zmieni. Cera będzie gładsza, piersi pełniejsze, włosy gęstsze, głos bardziej głęboki i seksowniejszy (w przypadku płci męskiej), portfel zacznie wypełniać się sam kasą, płeć przeciwna będzie walić drzwiami i oknami, prawo jazdy zdasz za pierwszym, zostaniesz panem i władcą świata, kupisz ferrari w jakże okazyjnej cenie (Niemiec płakał jak sprzedawał), bak będzie sam się napełniał a przede wszystkim RODZICE PRZESTANĄ CIĘ KONTROLOWAĆ. Nic bardziej mylnego! Oni dopiero wtedy się rozkręcają.
Wraz z przekroczeniem tego magicznego wieku Twoja rodzina dostaje szwungu. Każdy ma plan jak ustawić Ci życie. Poczciwy wujek powie Ci, że musisz jak najszybciej zdać prawo jazdy i wyrywać wszystko co się rusza, bo młody jesteś, korzystać musisz. Ciotunia za to zwróci Ci uwagę jak ważna jest dla Ciebie edukacja, jak bardzo musisz się przykładać do matury, by szkoła wyższa była tylko dziecięcą rozrywką. Kuzynka doradzi, że musisz zacząć imprezować na potęgę, pokazując nieco kompromitujące zdjęcia swojej gromady stadnej (potocznej zwanej ekipą lub ziomeczkami). Na zgromadzeniach rodzinnych standardem będą pytania "a co po maturze?", "zapisałeś się już na egzamin praktyczny?", "to jak? masz jakąś drugą połowę?", "jakie studia wybrałeś?", "rozważałeś już plan 'b'?", "może jakaś praca w trakcie studiów?" i tak dalej. Poczujesz się jak na przesłuchaniu i niestety większość rodziny okaże się tym złym gliną.
Udało się, maturę zdałeś. Pieniądze babci na tacę nie poszły na marne, poruszenie wszystkich świętych przez matkę w modlitwach przyniosły rezultaty, słuchanie ględzenia o tym, że Gustaw umarł, narodził się Konrad dobiegły końca. Teraz świat stoi przed Tobą otworem! Masz 4 miesiące wakacji. No i właśnie wtedy rodzice uświadamiają Cię, który to otwór. Masz 4 miesiące wolnego, twoje jakże 'bogate' doświadczenie zawodowe z pewnością zadowoli przyszłego pracodawce, który z przyjemnością da Ci uczciwą pracę, za uczciwą gotówkę z jakże przystępną i przejrzystą umową. A no właśnie niekoniecznie.
Wkrótce dowiadujesz się, że presja i naciski rodziców to nie jedyny warunek, który pozwoli Ci uzyskać pracę. Nie jest o nią tak łatwo. Pójdziesz na kilka rozmów kwalifikacyjnych i roześlesz dziesiątki CV zanim w końcu Ci się trafi cudowna okazja.
Pracujesz. Rodzice puchną z dumy, ty raczej niekoniecznie oglądając zdjęcia znajomych wylegujących się na piaszczystej plaży. Dochodzi do Ciebie twoje położenie. Zaczynasz jak prawdziwy dorosły czekać do pierwszego, a wtedy będziesz jak ten Młody Bóg... aż do przyszłego tygodnia gdy przewalisz całą gotówkę.
Przecierpiałeś, dotrwałeś do roku akademickiego. Zaczynasz studia. Nagle doznajesz powtórki z rozrywki. "Jesteś pewien tego kierunku?", "Wiesz czym się różni balkon od Ciebie? Balkon potrafi utrzymać rodzinę", "A co potem?", "Co z pracą?". Ignorując wszelkie docinki względem wybranego przez Ciebie kierunku zaczynasz znów rozglądać się za pracą i nagle przychodzi rozczarowanie. Co prawda, twoje CV jest już bogatsze jednak Twoja dyspozycyjność w stylu "Trzy godziny w poniedziałek, dwie we wtorek, cztery w środę, dwie w czwartek, w piątek to lepiej nie, w sobotę tym bardziej, a niedziele dopiero o godzinie 'jak wstanę'" nie są w stanie zadowolić Twoich przyszłych pracodawców. A presja wywierana przez rodzinę trwa. Uczepiasz się kurczowo, jak majtek pokładu w czasie sztormu, swoich ostatnich oszczędności i wysyłasz do coraz mniej interesujących i coraz bardziej podejrzanych ofert swoje CV i czekasz na odzew widząc jak coraz bardziej umyka Ci płaszczyzna pod stopami. Rodzice już przyzwyczajeni do Twojej niezależności finansowej nie są skorzy do jakiejkolwiek zapomogi, jesteś przecież dorosły. Chwytasz się pierwszej lepszej oferty z ucałowaniem rąk, stóp i odbytu, wdzięczny za łaskawość tego świata. No i zaczynasz powolny występ łyżwiarstwa figurowego z akrobacjami podniebnymi łącząc studia, pracę oraz życie towarzyskie. W tym cudownym trójkącie bermudzkim musisz wybrać tylko dwie opcje, inaczej przepadniesz...

2 komentarze:

  1. Głęboka refleksja naszła mnie po tym wpisie..
    BardO głęboko napisane
    Pozdrawiam

    Pyrtunia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie napisane, ciekawie i z poczuciem humoru, jednakże to śmiech przez łzy. Wszystko tu takie prawdziwe, że nie wiadomo czy płakać czy się śmiać.

    www.kwietniowaaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń