piątek, 6 listopada 2015

Witajcie w domu wariatów.

Psycholodzy to cieniasy. Chcą Ci niby pomóc a jak przychodzisz z prawdziwym problemem rozkładają ręce i skupiają się na byle gównie. Z czasem przestajesz zwracać uwagę na to co mówisz, a jeszcze bardziej na to co mówi on, w końcu tracisz cierpliwość i mówisz 'basta', odcinasz się od nich i sam sobie szukasz pomocy. Czasem wystarczy herbata, czasem radykalna zmiana życia. Mi pomogło jedno i drugie...
Nie jest to kolejny blogasek o biednej nastolatce, której złamano serduszko. Nie szukaj tu tego. Wyjdź, zgiń przepadnij i zapomnij. Jeśli szukasz kogoś realnego, kto na nie jednej kłodzie połamał tyłek, zapraszam, chodź zaparzę Ci herbaty. Lubie herbatę. Tadeusz Różewicz pisał:
Szukamy ciepła
nawet w kubku z gorącą herbatą, w
zaparowanych
oknach, bo tak
bardzo tęsknimy za
ciepłą duszą.

Pieprzy. A może jednak. A co jeśli bycie non stop odgradzając się na innych wypieramy się potrzeby drugiej osoby. Myśli egzystencjalne nękające Cię w pubie. Cudownie, o niczym innym nie marzyłam rozpoczynając studia. Wysłuchując moich nowych znajomych opowiadających o swoich cudownych związkach moje myśli zaczynają leniwie unosić się wokół tematu. Nigdy nie byłam osobą ciągnącą do związku, to też moje podboje miłosne nie należały do jakiś okazałych. Czy jest się czego wstydzić? Kto by się tym przejmował. Nigdy nie myślałam o tym, byłam typem dobrej kumpeli pomagającej w każdej sytuacji. Człowiek cienias roku. Dopiero niedawno odkryłam potrzebę bycia kochanej, jednak im bardziej chcesz tym częściej napotykasz mur. To tylko mur. Wcale nie chiński, nie rób z tego takiej tragedii Pazza. Co prawda mur chiński to wielka tragedia - grobowiec tysięcy niewinnych ludzi. Ale brak miłości? Nie w wieku 20 lat. Każdy Ci powtarza masz czas, a tu wyskakuje twoja matka i w ogóle cała rodzina. Czemu jesteś sama? Jesteś zbyt wredna i złośliwa! Nieustanne tyrady na rodzinnych spotkaniach. Ale po co mam się zmieniać? Czy nie powinno się kogoś kochać takim jakim jest? Dostosować się? Oczywiście. Nie zmieniać. A co jeśli już zpieprzyłam swoją szanse? Wracając znów do świata żywych wsłuchałam się w rozmowę ekipy. Anka z Rycerzem toczyli spór o wyższości średniowiecznych tortur nad dzisiejszym sado-maso. Zgrozo.
Wracając jednak do psychologów. Co z nimi nie tak? Wiem, że nie ich zadanie nie polega na wystawianiu wszystkiego na tacy, ale jeśli Twój pacjent wie czego chce powinieneś go chyba naprowadzić, a nie wyszukiwać mu miliona innych problemów, nie związanych z głównym zmartwieniem ajenta.
-Zimno. - stwierdziła Magdalena zaciągając się papierosem. Znów nieudolnie próbowała rzucić palenie.
-Cholera, jest listopad, czego ty się spodziewałaś stercząc przed wydziałem w sweterku? Słońca, plaży, upałów...
-Miłości.
-Przecież masz Henryka.
-Ale miłości zawsze jest mało.
-Umrę. - stwierdziłam po wysłuchaniu.
-Jak to?
-Każdy kiedyś umrze.
Właśnie, każdy kiedyś umrze. Chce się tylko umrzeć ze świadomością, że coś się zrobiło. Good job men.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz